Zwolnienia z techników uczą nas lekcji na temat „wojny o talenty”

A beautiful article by Sarah O' Connor

Zwolnienia z techników uczą nas lekcji na temat „wojny o talenty”

Dawno, dawno temu młodzi absolwenci myśleli, że mają wybór: mogą stać się bogaci, ale nieszczęśliwi w banku inwestycyjnym lub firmie prawniczej, albo mogliby żyć bez ogromnej pensji, ale robić coś przyjemniejszego. Potem pojawiły się duże firmy technologiczne. Nagle stało się możliwe, że ktoś z określonym zestawem umiejętności bawi się i jednocześnie bogaci.
Firmy technologiczne zdawały się reprezentować mniej zhierarchizowany świat pracy, w którym wszyscy nosili dżinsy i T-shirty, a najważniejsze były zasługi. Pensje były wysokie, a opcje na akcje obfite. Jeśli miałeś szczęście, twój pracodawca zajmowałby się również nudnymi częściami życia, robiąc za ciebie pranie, gotując posiłki i zabierając cię na noc do domu. W tym roku firmy technologiczne znalazły się w pięciu z 10 najlepszych miejsc pracy w USA na podstawie opinii pracowników na Glassdoor.
Decydenci i ekonomiści wkrótce zaczęli postrzegać pracowników technologicznych jako archetypowych zwycięzców gospodarki XXI wieku: zdecydowanie na „pięknym” końcu rosnącej przepaści między „uroczymi” a „kiepskimi” miejscami pracy.
Kiedy niektórzy pracownicy w sektorze próbowali zrzeszać się w związkach zawodowych, firmy i inwestorzy często twierdzili, że to już wymarzone miejsca pracy, więc jaki był sens? Jak ujął to jeden z inwestorów, pracownicy techniczni próbujący zrzeszać się w związkach zawodowych „przywłaszczali sobie język wyzyskiwanych górników, jednocześnie ciesząc się najbardziej uprzywilejowanym doświadczeniem w pracy umysłowej w historii ludzkości”.
Ta historia została przerwana serią masowych zwolnień w firmach technologicznych w ostatnich tygodniach. Meta zwolniła 11 000 pracowników, czyli 13 procent swojej siły roboczej. Elon Musk, nowy właściciel Twittera, zmniejszył liczbę pracowników grupy o połowę. Amazon planuje zwolnić około 10 000 miejsc pracy, podczas gdy Stripe, prywatna firma zajmująca się płatnościami, zwolniła 14 procent pracowników. To było brutalne doświadczenie dla personelu.
W większości przypadków (Twitter to nieco inna historia) redukcje etatów są odwróceniem niedawnej fali zatrudniania. Firmy technologiczne postawiły na kontynuację niezwykłego otoczenia makroekonomicznego, które w rzeczywistości miało się zakończyć. Konsumenci nie są już ograniczeni do swoich domów i wydają pieniądze tylko na e-commerce. Stopy procentowe nie są już na najniższym poziomie.
To nie koniec tych firm. Meta nadal ma więcej pracowników niż w zeszłym roku. Ale masowe zwolnienia dają kilka lekcji.
Po pierwsze, niezależnie od tego, czy wszyscy noszą dżinsy, wiele firm technologicznych jest wysoce autokratycznych. To było uderzające — i odświeżające — widzieć, jak dyrektorzy naczelni biorą osobistą odpowiedzialność za zwolnienia. Ale było to również przypomnienie, jaką mają moc.
Na przykład w firmie Meta inwestorzy byli coraz bardziej sfrustrowani tym, ile pieniędzy dyrektor naczelny Mark Zuckerberg pogrążał się w „metawszechświecie”. Ale podwójna struktura udziałów Meta pozwala mu, mając 13 procent kapitału, kontrolować ponad połowę głosów.
„Podjąłem decyzję o znacznym zwiększeniu naszych inwestycji” – napisał Zuckerberg w notatce dla personelu w zeszłym tygodniu. „Źle to zrozumiałem i biorę za to odpowiedzialność”.
Szybkość zwolnień dokonywanych przez te globalne firmy zderzyła się również z duchem prawa pracy w Wielkiej Brytanii i Europie.
„W wielu krajach w Europie musisz ostrzegać administrację publiczną, rady zakładowe lub związki zawodowe, nawet jeśli firma nie jest zrzeszona w związkach zawodowych, musisz mieć plan, który złagodzi społeczne skutki twoich wyborów”, mówi Valerio De Stefano , profesor w Osgoode Hall Law School w Toronto. Ideą tych przepisów nie jest uniemożliwienie firmom dokonywania zwolnień, mówi, ale upewnienie się, że odbywają się one uczciwie i z należytym ostrzeżeniem. „Mamy teraz bardzo niegrzeczne przebudzenie, dzieje się to bez żadnej kontroli ani konsultacji, tylko ktoś, kto mówi:„ Przepraszam, to moja wina ”.
Dla pracowników doświadczenie to podkreśla fakt, że życzliwe dyktatury mogą wydawać się w porządku, dopóki nie przestaną być tak życzliwe. Nawet osoby, które zachowały pracę, dostrzegają zmiany w niektórych świadczeniach. Na Twitterze Musk ogłosił, że każdy musi przepracować co najmniej 40 godzin w biurze, wywracając do góry nogami życie osób, które planowały pracę zdalną.
Związkowcy mają nadzieję, że zwolnienia pomogą im udowodnić, że związkom nie chodzi tylko o poprawę złych warunków pracy, ale także o to, by mieć prawdziwy głos i miejsce przy stole. Mike Clancy, sekretarz generalny brytyjskiego związku zawodowego Prospect, mówi, że związek ma kilku członków na Twitterze i ma nadzieję na zatrudnienie większej liczby osób w sektorze technologicznym. „Często występuje progresywna okleina – wszyscy razem jesteśmy technikami” — mówi. „[Cała] atmosfera jest w stylu „oferujemy inną propozycję zatrudnienia” – nie, nie robisz tego, jeśli chodzi o rezygnację z pracy, prawda?
Druga lekcja to nie dać się ponieść egoistycznemu językowi o „wojnie o talenty”, która do niedawna była wszechobecna w sektorze technologicznym. W każdej dziedzinie życia są utalentowani ludzie. Dla płac liczy się podaż i popyt. Nisko opłacani pracownicy w USA otrzymali w tym roku duże nominalne podwyżki płac. Nikt nie nazywa tego „wojną o talenty”; nazywają to „niedoborem siły roboczej”.
Firmy technologiczne mogły oferować niesamowite korzyści, ale ludzie nie potrzebują pracy marzeń tak bardzo, jak pracy, która traktuje ich przyzwoicie. Rzecz w snach polega na tym, że znikają, gdy się budzisz.